Za nami ciężki czas… Pamiętam, jak z początkiem marca odebrałam telefon z informacją, że zamykają do odwołania przedszkole, w którym jestem logopedą i od teraz będę prowadzić zdalną terapię logopedyczną. Świat się dla wszystkich zatrzymał, a od września, po półrocznych wakacjach znów zaczyna pędzić na pełnych obrotach.
Wrzesień był miesiącem przeznaczonym na badania przesiewowe w przedszkolu. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, ale do terapii logopedycznej kwalifikuje się większa ilość dzieci niż w poprzednich latach.
Nieprawidłowa realizacja głosek to jedno. Drugą ważną kwestią jest plaga przerośniętych wędzidełek podjęzykowych. Nie wspomnę już o migdałach podniebiennych, których przerost u dzieci przedszkolnych był i jest normą. Rodzice dostają ode mnie informacje o wszelkich nieprawidłowościach, które należałoby dodatkowo skonsultować, a także informację o konieczności rozpoczęcia terapii logopedycznej także poza placówką przedszkolną. Ilu rodziców posłucha moich rad? Ile osób przyjdzie do mnie na konsultacje? Warto dodać, że jak do tej pory w ciągu 2 lat mojej pracy w placówce, odbyłam tylko 2 konsultacje z rodzicem 😉
Z punktu widzenia osoby prowadzącej gabinet logopedyczny, wrzesień był czasem ciągłych zmian. Nie zdarzyło mi się jeszcze, aby to samo dziecko przyjąć o tej samej godzinie co zwykle. Inaczej jest z pacjentami dorosłymi, których w tym roku mam większą ilość niż dzieci. Stałe godziny, systematyczność pracy – to lubię!
Mam nadzieję, że nie będziemy zmuszeni do kolejnego oderwania się od naszych codziennych zajęć, a nadchodzący rok szkolny będzie łaskawszy i pełen pozytywnych emocji.