W ostatnim czasie opublikowałam wpis o niepowodzeniach logopedycznych. Dzisiaj nieco bardziej pozytywnie, bo o terapiach, które zaskoczyły mnie pozytywnie.
Zanim jeszcze zmieniłam swoją ścieżkę kariery, pracowałam głównie z dziećmi. Były to zarówno placówki przedszkolne, szkolne, zajęcia online jak i zajęcia w moim gabinecie, który kiedyś prowadziłam. Patrząc z perspektywy czasu… może dzięki temu mam w sobie duże pokłady cierpliwości?
Pracując z dziećmi w przedszkolu często obserwowałam skrócone wędzidełka podjęzykowe. Sygnalizowałam rodzicowi pisząc notatkę w zeszycie, że mamy do czynienia z ankyloglosją. Jak to w przedszkolu miejskim, nigdy żaden rodzic nie przyszedł na konsultacje. Wywoływałam prawidłowe brzmienie głosek szumiących, mając gdzieś z tyłu głowy, że na głosce R to język raczej nie zawibruje… no bo to wędzidełko mamy takie, a nie inne. I wiecie co? Szereg szumiący zaczął się automatyzować i nagle SAMO wskakiwało piękne, czyste, wibrujące R. Wiem, że to opowieść o dzieciach, a ja powinnam mówić o dorosłych, ale to chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
Reranie języczkowe
Miałam przypadek pacjenta po 50 roku życia, prowadzącego własną firmę, który realizował r języczkowe. Wibrował ten języczek, który macie w swoich gardłach. Pacjent bardzo mocno chrapał, miał bezdechy senne, co zaczęło stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia. Poszedł na zabieg, usunęli część podniebienia miękkiego oraz owy języczek. Pacjent trochę nosował, R w wyrazie w ogóle zniknęło. Udało mi się wyprowadzić pacjenta na prostą w trzy miesiące.
Przysięga bez „bełkotania”
Pacjentka 30 letnia, zmotywowana faktem, że za niecały rok ma ślub i przysięgę chciałaby wypowiedzieć bez „bełkotania” do mikrofonu. Seplenienia miedzyzębowego bełkotaniem bym nie nazwała, ale było ono bardzo zaawansowane, bo dotyczyło wszystkich głosek, które potencjalnie mogłyby wyjść między zęby. Do tego złe nawyki, które również trzeba było w buzi unormować. Udało się nam wyrobić przed ślubem.
Poczucie wstydu na co dzień
Pacjent 18 letni, sepelnienie boczne w obrębie trzech szeregów oraz nieprawidłowa realizacja głoski R. Koledzy się wyśmiewają, on sam myśli o pójściu na studia. Ma poczucie wstydu. Wydaje się, że roboty hoho i jeszcze raz tyle. Przecież trzeba podciąć wędzidełko, unormować sposób żucia, połykanie, kobrę. Czy wytrwa? Wytrwał, terapia zakończona sukcesem.
Motywacja kluczem do suckesu
Motywacje podjęcia terapii logopedycznej są różne. Sądzę, że motywacja jest kluczowa w osiągnięciu zamierzonego celu. To co mnie właśnie zaskakuje pozytywnie w terapiach, które prowadzę to determinacja pacjenta. Czasami z tyłu głowy zakładam konieczność dłuższej współpracy i potencjalne poddanie się pacjenta w jej trakcie, a finalnie spotykamy się krócej i osiągamy zamierzony cel, dzięki temu, że pacjent chciał! Pomimo tego, że na jego logopedycznej drodze czekało wiele przeciwności.